W tym tygodniu jest wielkie święto obniżek, Black Friday a po nim Cyber Monday. Nie mam nic przeciwko promocjom sprzedażowym. To bardzo proste myślenie, obniżka nawet jeśli znaczna i dewaluuje produkt, także przyciąga klientów i nakręca sprzedaż. Korzystam z obniżek i promocji jak każdy, lubię zaglądać do tkmaxxa.
Black Friday kojarzy mi się z kolejkami, bitwami o telewizory i z różnymi trickami handlowymi, np.: zawyżaniem cen tylko po to żeby w piątek je obniżyć. Wszystko w imię dobrego interesu i podkręcenia sprzedaży. Czarny piątek przypada tradycyjnie po Święcie Dziękczynienia w Stanach Zjednoczonych. I chociaż tego święta w Europie nie obchodzimy, to chętnie zapożyczyliśmy tą drugą okazję zza Atlantyku.
Chociaż lubię promocje i przeceny, czarny czwartek nie zachęca mnie do zakupów. Wybieram świadome kupowanie i rzadko kupuję pod wpływem impulsu. A jeśli już to jest to impuls ugruntowany i przemyślany. Działa to mniej więcej tak, powiedzmy że potrzebuję kupić olejek do twarzy i kiedy akurat jestem w sklepie albo na stronie, okazuje się że jest jest buy one get one 50% off. Albo korzystam z programów lojalnościowych i w ten sposób kupuję tylko to co chcę.
Czy zdarzyło ci się, że weszłaś do sklepu z zamiarem kupienia czegoś, albo co gorsza, tylko przechodziłaś koło sklepu i wyszłaś z naręczem bluzek i sukienek, które kompletnie do niczego nie pasują? Czy zdarzyło ci się kupić coś co wyglądało super w sklepie w domu kazało się być kompletnie do niczego? Albo ta sukienka, która dobrze wyglądała na modelce, na tobie wyglada średnio? Brzmi znajomo?
Naszła mnie taka myśl, że może jesteśmy zmęczone już przecenami? Czy Black Friday stał się „zmęczoną okazją” i czy zwyczajnie widzimy poprzez zasłonę reklam i nie dajemy się nabrać na zmiany cen, które tak naprawdę się nie zmieniły?
Jestem członkiem różnych grup na Facebooku i zauważyłam, że podejście jest różne. Od planowanych zakupów, np.: karta graficzna w korzystnej cenie. Albo łóżko, które tydzień wcześniej kosztowało znacznie mniej I w efekcie nie zrobiony zakup. Albo zakupy w sieciówce na 1000 funtów z zamiarem oddania połowy. Ja kupiłam parę kozaków z Zary, bo były w rozmiarze 43 (mój rozmiar stopy) a takie bardzo trudno dostać.
Wybieram slow modę, taką która jest na dłużej, bardziej przyjazną dla środowiska. Poniżej, kilka sposobów jak nie dać się nabrać na promocje i kupić tylko to co Doda wartości twojej szafie:
Zaplanuj to co chcesz kupić. Zwykle mamy jakieś potrzeby, kurtka zimowa, płaszcz, spodnie czy sweter. Postaw na jakość a nie na ilość. Jeśli odłożyłaś pieniądze na tą okazję to skorzystaj z budżetu.
Nie kupuj tego co nie potrzebujesz, wiem że to nie proste kiedy widzisz, coś co ładnie się prezentuje. Ale nad tym pracowali specjaliści, więc bardzo prawdopodobne, że będzie ci się podobać, coś czego nosić nie będziesz, np.: kozaki na 14 centymetrowej szpilce, jeśli na co dzień nosisz płaskie buty. To tylko drastyczny przykład, ale znów przypominam o planowaniu.
Czasem dajemy się nabrać na kolory. Szczególnie jeśli chodzi o perełki sezonowe. Nie kupuj koloru, który bardzo prawdopodobnie w przyszłym sezonie nie będzie do niczego pasował. Pamiętasz koralowy, kolor Pantone z 2019 roku? Nie, No właśnie, bo takie kolory już po krótkotrwałym triumfie znikają.
Kupując myśl o inwestycjach długoterminowych. Użyję terminologii giełdowej. Jeśli nie spędzasz codziennie czasu na budowaniu stylizacji, jak trader dzienny, a raczej zależy ci na zbudowaniu przyzwoitego portfela inwestycji długoterminowych o rozsądnym oprocentowaniu. Mówiąc inaczej zależy ci na dobrej bazie, która będzie wykonana z dobrych materiałów
Rozmiar ma znaczenie, zwłaszcza jeśli kupujesz zwiedziona niską ceną. Nie kupuj z zamiarem schudnięcia, bo na 100% nie będziesz tego nosić.
Ciekawa jestem jak to jest u was z zakupami? Czy miałyście jakieś okazje? Czy coś upolowałyście. Mam nadzieję, że balans na koncie także jest korzystny.
#cybermonday #blackfriday #przeceny #porady #paulinainlondon #blogerkauk #fashionblogger #blog #stylowabypaulina
ความคิดเห็น