Uwielbiam filmy historyczne, nie tylko ze względu na modę, wnętrza i przyrodę ale także dlatego, że zawsze można się coś nowego dowiedzieć. Wczoraj obejrzałam film "Kamerdyner" reżyserii Filipa Bajona i totalnie mnie zachwycił. Wszystko grało: uroda Prus początku wieku, wyraziste charaktery oraz historia rodziny, pełna oczywistych i mniej oczywistych tajemnic.
Przyznam szczerze, że pomimo wykształcenia (jestem historykiem) dzieje tych stron nie są mi dobrze znane. Wiem jakie znaczenie miały te rejony dla Polski ale jednak dramat Kaszub (pogrom w lasach Piaśnicy) zobaczyłam po raz pierwszy. I jestem bardzo za to wdzięczna. Za tę prostotę z którą pokazano zwykłe, codzienne życie bohaterów, na tle wielkich zmian, które działy się w początkach XX wieku.
Przygotowałam się trochę na historię miłości, która rozwija się pomiędzy dwójką zupełnie nie pasujących do siebie bohaterów, hrabianką Maritą von Krauss i Mateuszem Krollem, synem służącej. Dzieli ich wszystko, poza wiekiem i domem w którym się razem wychowali. Jednak ten film historią miłości nie jest. Miłość tej dwójki jest tylko tłem i punktem zapalnym w którym bohaterowie, wszyscy bez wyjątku, muszą skonfrontować się z własnymi słabościami. A także zajrzeć w mroczne, dawno nie zamiatane kąty swojej duszy.
Sama historia jest banalnie prosta, matka głównego bohatera Mateusza Krolla umiera przy porodzie, dziecko bierze na wychowanie hrabina von Krauss (genialna Anna Radwan). Hrabina zmaga się z problemami we własnym małżeństwie, gdyż hrabia von Krauss (świetna rola Adama Woronowicza) korzysta ze swoich praw z każdą z chętnych w pałacu służących. Von Kraussowie mają dwójkę własnych dzieci: Maritę i Kurta. Pomiędzy Mateuszem i Maritą kiełkuje uczucie, które z oczywistych powodów nie jest akceptowane przez rodzinę. W obawie przed mezaliansem, Marita zostaje wydana za mąż, za bardziej odpowiedniego zalotnika: Gustawa von Webera.
W tle mamy wspaniałego Bazylego Miotkę, kaszubskiego patriotę, uczestnika konferencji pokojowej w Wersalu, granego przez Janusza Gajosa, posługuje on się lokalnym dialektem, co tylko dodaje autentyczności całemu obrazowi. Mamy całą rodzinę i dwór Von Kraussów, którzy pomimo nadchodzących zmian, zdają się być zawieszeni, w tym co na ich oczach przemija. W tle są wojny światowe, przemiany polityczne i obyczajowe w Europie.
Naprawdę serdecznie polecam obejrzenie tego filmu, bardzo mało mamy obrazów opisujących tak wnikliwie ten okres historyczny. Film wart obejrzenia, także ze względu na walory estetyczne: piękną przyrodę, modę i wnętrza. Idealny film na popołudnie, dla pasjonatów dziejów i nie tylko.
Comments