top of page
Zdjęcie autoraPaulina Skorupa

Pisałam codziennie przez rok i co się stało?

Zaktualizowano: 15 sty 2022

Kiedy pod koniec 2020 roku nie mogłam znaleźć w sobie żadnej krztyny kreatywności wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Byłam słaba, nic mnie nie cieszyło, a życie straciło smak. Wiadomo, że dużo tej radości ”zjadła” pandemia i zdalna szkoła. A także ten ciągły stres, maski i inne sprawy. Podczas spotkania z bardzo inspirującym gronem padł tytuł Droga Artysty Julii Cameron.


Już wcześniej słyszałam o tej książce, ale jakoś nie mogłam się do niej zabrać. W ogóle nie wiedziałam, czym ta książka jest. Kiedy ja kupiłam, okazało się że jest to 12 tygodniowy kurs, który można zrobić w domowym zaciszu. Trzy miesiące pracy leżały przede mną a ja byłam podekscytowana. Kupiłam potrzebne przybory, zeszyty i dokładnie 28 grudnia 2020 roku przeczytałam pierwszy rozdział. Nie miałam jednak pojęcie, gdzie mnie ta książka zabierze. Zastosowałam się do zaleceń i szczególnie jedno stało się dla mnie dzienną rutyną. Bardzo dużą pomocą okazały się wykłady Eweliny Stępnickiej, których słuchałam w chwilach wyjątkowego zwątpienia, albo jeśli któryś z rozdziałów był ciężki do zrozumienia.


Ćwiczeniem, które autorka nazywa duchowym to poranne strony. Codziennie rano trzy strony, nawet, a może szczególnie wtedy kiedy się nie chce trzeba ręcznie zapisać trzy strony. Trzy strony pisaniny, takiej bezwolnej i bez celowej, po to aby nadać właściwy kierunek dniowi. Żeby zostawić zmartwienia, boleści i traumę. Żeby dać sobie przestrzeń na oddech i zrozumienie. Tak, żeby po tym wypisaniu się stawić czoła wyzwaniom z czystą kartą i otwartym sercem.

Nie zrozumcie mnie źle, we mnie jest bardzo mało sentymentu, więc pewne rzeczy traktowałam niepoważnie i z przymrużeniem oka. Ale jestem też bardzo wytrwała i jak się do czegoś zabieram to nie uznaję półśrodków, więc i te najmniej komfortowe ćwiczenia, które wymagały przyjrzenia się moim emocjom wykonywałam także. No i w pewnym momencie uderzyło mnie jak bardzo oderwana od swoich uczuć jestem, a także jaki jest mój stosunek do samej siebie. A jak to bywa przy konfrontacjach (z samą sobą) odkryłam różne mało przyjemne sprawy. Takie jak na przykład nie dawanie sobie spokoju i przestrzeni, poczucie winy, kiedy nie robiłam nic pożytecznego.




Odkryłam, że bardzo dużo rzeczy odłożyłam na później, poświęcając je na ołtarzu braku czasu, braku środków i braku ogólnie. Pomimo, że nie była to moja pierwsza przygoda z rozwojem osobistym, było dla mnie zaskoczeniem, jak wiele z tych rzeczy, które uważam za ważne, są odłożone na półkę. Tylko po to, że kiedyś może się nimi zajmę. Ale książka zmusiła mnie do tego żebym przyjrzała się temu czego tak naprawdę chcę. W trakcie okazało się, że są takie rzeczy które chcę widzieć w swoim życiu. A są też inne, które robię z przyzwyczajenia i których już nie chcę robić, więc przestałam, np.: treningi z Chodakowską. Jakby poranne strony i inne ćwiczenia uświadomiły mi, że już mi z nią nie po drodze.

Jeśli właśnie teraz siedzisz i się zastanawiasz, czy Droga Artysty jest dla ciebie, bo może nie umiesz rysować, albo twoje rozprawki w szkole dostawały najwyżej trójki (tak jak moje). Zapewniam cię, że właśnie jest. Artystą jest każdy z nas, po prostu jsteśmy artystami w innych dziedzinach. Biegacz, kucharz, gospodyni domowa to też artyści. Nawet jeśli docenia cię tylko twoja najbliższa rodzina i grono przyjaciół.


Ale też nie będę cię oszukiwać, że praca z książką jest łatwa. Nie obiecam ci, że będziesz robić każde ćwiczenie z radością, wręcz przeciwnie, czasem będziesz miała ochotę walnąć to wszystko w cholerę. Nie będzie chciało ci się pisać porannych stron, ani nic czytać. Za to będzie chciało ci się robić wszystko to, co ci nie służy. Ale nie przerywaj pracy, zwolnij tempo, zmniejsz ilość stron, odpocznij i jak trzeba odpuść inne sprawy. Zrób rozdział w dwa tygodnie, nie spiesz się. Opłaci się zobaczysz.


Ja wciąż jestem zaskoczona tym co się stało, kiedy z takim oddaniem zajęłam się tą pracą. Do dziś zapisałam około 1100 stron. Uważam, że to duże osiągniecie. Podczas pisania przerobiłam niewygodne tematy, przestałam przejmować się tym co myślą o mnie inni. Zobaczyłam, że ja i tylko ja jestem panią swojego życia i że mogę przeżyć je po swojemu. Doceniłam małe rzeczy i trudne sytuacje, a także codzienność; pracę, lekcje z dziećmi, basen, pastę z parmezanem i naleśniki z bitą śmietaną w niedzielny poranek.


Przestałam być widzem w swoim własnym życiu. To nie było fajne uczucie, kiedy uświadomiłam sobie z jak wielu rzeczy wyłączyłam się sama. W jak wielu sprawach świadomie przestałam uczestniczyć z przekonania, że nie są takie jak powinny być. Dlatego, że moje życie nie poszło według jakiegoś urojonego planu. Mówiąc prosto, odwróciłam wzrok, w oczekiwaniu na coś lepszego. Pewnie to znacie.: kiedy w końcu schudnę, kiedy będę mieszkać w wymarzonym domu i kiedy będę miała wystarczającą ilość pieniędzy.


Moja przygoda z Drogą artysty dopiero się zaczyna i nie mogę się doczekać co jeszcze w sobie odkryje. Jakie skarby odnajdę jeszcze? Czego się dowiem i w co się zaangażuje? Jakie jeszcze przygody na mnie czkają? życzę i wam podobnej ekscytacji!


Pozdrawiam was!




36 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page