top of page
  • Zdjęcie autoraPaulina Skorupa

Znaleźć swoje szczęście

Moje posty są zawsze czystą spekulacją, jakimś przemyśleniem, które powstało najczęściej w ruchu. Nie wiem jak u was, ale u mnie zawsze jest tak, że jak jestem w ruchu, nie lubię grającej muzyki i skaczących ludzi dookoła mnie. Nie każdy tak ma, niektórzy są najbardziej skupieni wtedy, kiedy dookoła nich dużo się dzieje. Ja wolę sporty, które są samotne, jak pływanie, kiedy mam chwile na kontemplację, na pozwolenie mojemu umysłowi na odpoczynek. Nie wspomnę o tym, że kiedy czuję pompującą się do mózgu (dosłownie) krew, to wszystko przychodzi mi łatwiej.


Tak więc w sporcie lubię: pływanie, chodzenie no i ostatnio golfa. Raczej nie są to zespołowe gry, no i nie ma w tym nic złego. W pracy lubię pracę w zespole, bo lubię ilość pomysłów, kiedy natomiast chodzi o sport, raczej wolę być sama. Co ciekawe, najczęściej wtedy mam różne pomysły, trochę do niczego, bo nie mogę ich zapisać, będąc na przykład w wodzie. Ale to nie szkodzi, wierzę w to, że jeśli to dobry pomysł to jeszcze do mnie wróci, czasem jednak przeżywam głośne "Aha" i myślę już tylko o tym do końca zajęć.


Ostatnio jestem strasznie zapracowana, dużo zajęć z każdej strony, tych w domu i w pracy, ale to norma, teraz są takie czasy. Zastanawiałam się też nad tym czy to tak całkiem zdrowo, nie robić nic. Tak jak z tą niedorzeczną emeryturą, na którą podobno przejdę w wieku 67 lat. Widząc aktualny stan świata i rosnącą inflację, aż trudno uwierzyć, że odkładane dzisiaj sumy przyniosą środki wystarczające na przeżycie za około 30 lat. To nie jest czarnowidztwo, tak samo nie da się przewidzieć przyszłości, po prostu tylko można robić codziennie, co najlepiej się potrafi.


Ostatnio przeczytałam książkę Ikigai i chociaż nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, przyznam, że mam kilka przemyśleń. Brak wrażeń wynika chyba z faktu, że w naszym przepakowanym kontentem świecie, mam wrażenie, że już to gdzieś słyszałam. Może dlatego, że są to prawdy aktualne wszędzie i zawsze. Stąd wpadł mi do głowy pomysł tego posta. Ikigai to dosłownie "powód istnienia". Może niektórzy nazwaliby to celem życia, inni przeznaczenie a jeszcze inni misją. Wszyscy mają rację. Powód istnienia jest inny dla każdego, i każdy z nas powinien go odnaleźć dla siebie.


Myślałam także o tym czy powód istnienia to jest szukanie szczęścia, i okazało się, że dla mnie tak. Kiedy jestem szczęśliwa, to mam lepsze pomysły, jestem spokojna i jestem obecna w tu i teraz. Nie mówię, tu o krótkotrwałym haju wywołanym przez kombinację hormonów, po ukończeniu zadania, pysznym jedzeniu albo treningu. Mówię tu o tym głębokim poczuciu spokoju, kiedy, mimo że wszystkiego nie zakończyłam, robota goni, a świat dookoła się wali, ja cieszę się tym, że pada deszcz albo świeci słońce. Aura nie ma znaczenia. Czy kiedykolwiek udało wam się być w takim stanie?


Mnie parę razy tak, ale zawsze w końcu wracałam to tego poczucia niedoczasu, czasem paniki, bo na pewno o czymś zapomniałam. Jakiś niezbyt przyjemnych wspomnień, które czasem przychodzą. Ikigai mówi o pięciu filarach, które pomagają ten stan osiągnąć.

  • Starting small. Zostawiłam tutaj angielskie słowa, bo po polsku to można przetłumaczyć na dwa sposoby, zacząć powoli i zacząć od małych rzeczy. Najtrafniej byłoby powiedzieć, zacznij od rzeczy małych i powoli.

  • Uwolnij się od swojego ego, opinii innych ludzi, a także od oczekiwań do wyniku twojego działania. Robienie dla samego robienia, odnajdywanie przyjemności w zajęciach zwykłych.

  • Harmony and sustainability. Trwałość i harmonia, to odniesienie do spokoju i tworzenia w zgodzie z istniejącym porządkiem, oraz tworzenie dla pokoleń.

  • Radość z rzeczy małych, takich jak picie herbaty, jak szykowanie obiadu i składanie ubrań. Nawet z tego wszystkiego, co uznajemy za zło konieczne.

  • Bycie obecnym w chwili, tu i teraz, a nie czekanie na lepszy moment, na ważniejszy moment, tylko bycie tu i teraz.

W odniesieniu do mojego życia starting small już jest załatwione, zaczęłam z różnym i rzeczami, to co czytacie tutaj, jest dowodem. Pracuję na blogu, prowadzę profil i grupę, można powiedzieć. Ale myślę także, jak czasem czuję się wszystkim przytłoczona i przygnieciona. Czasem czuję, że zawodzę na każdym froncie. Jak zobaczyłam listę tych filarów, to zamiast poczuć ekscytację, zrobiło mi się słabo i pomyślałam, co ja jeszcze muszę dodać to tej przeładowanej listy?


Doszłam jednak do wniosku, że z tej listy trzeba raczej odjąć niż ciągle dodawać, stworzyłam sobie swoją listę Ikigai:

  • Robić więcej tego co mnie cieszy. Czy czujesz się czasem tak zagoniona, że nie wiesz, jak się znalazłaś się w tym miejscu? Najczęściej jest to pociąg do pracy, albo chwila pomiędzy zajęciami kiedy nie wiem, co dokładnie robiłam. Tak, to prawda mam dużo obowiązków, ale kto nie ma? To jest wyzwanie dla mnie, żeby robić więcej takich rzeczy, które albo sprawiają mi przyjemność i są zgodne z moimi talentami, np.: lubię pisać, więc prowadzę dziennik i bloga. Lubię pływać, a nie lubię siłowni, więc wybór tutaj jest oczywisty. Po prostu zrobiłam porządki w oczekiwaniach wobec siebie i tyle.

  • Zatrzymywać się intencjonalnie raz dziennie. To właściwie wyzwanie, a nie powinno nim być. To powinno być automatyczne, jedni korzystają tutaj z medytacji, ja natychmiastowo zasypiam. Słyszałam, że układ nerwowy jest nieprzyzwyczajony do relaksu, tak więc myśli, że szykujesz się do spania. Ot taki trik, tej cudownej maszyny, którą nazywamy ciałem. U mnie najlepsze są poranne strony, pisałam już o tym wcześniej, to jest moja chwila na zatrzymanie się. Z tym zatrzymaniem się to także mi uświadomiło, że mimo że uwielbiam oglądać nowe miejsca, podróżować już nie koniecznie. To był dla mnie wielki moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie przepadam za pakowaniem, spieszeniem się i pilnowaniem paszportów. Może ciągłe odkrywanie swojej okolicy ma w sobie urok. Czy stworzenie, swojego małego pięknego świata, jest ważniejsze niż bezustanne FOMO (Fear Of Missing Out)?

  • Uwolnić się z oczekiwań i zdać się na wszechświat. Nad tym bezustannie pracuję już od kilku lat. Czasem po prostu nie mam wyjścia, i poddaję się biegowi wydarzeń. A czasem na siłę chciałabym, żeby było właśnie tak, jak ja tego chcę, Kompletnie ignorując wszelkie przesłanki (dlatego, że nie potrafię się zatrzymać).

Nie wiem, na jakim etapie poszukiwania Ikigai jesteście i co lubicie czytać. Ja wciąż jestem w trakcie i chyba tak właśnie ma to być, bo jak już osiągniesz cel, czy spełnisz misję, co pozostaje? Szukanie kolejnej, podejmowanie następnego celu?



Pozdrawiam was serdecznie!



Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page